Moje początki w coachingu
Jak żyć przyjemniej, czyli wprowadzenie do coachingu
Pamiętam, jak bardzo kręciło mi się w głowie od natłoku nowych słów, kiedy zaczynałam przygodę z coachingiem. Byłam święcie przekonana, że muszę wiedzieć WSZYSTKO na temat psychiki człowieka, funkcjonowania biznesu, mechanizmów, prawideł, psychologii, ekonomii, pedagogiki, filozofii, socjologii, andragogiki…zanim zacznę pracę z klientem. Muszę wiedzieć wszystko, bo przecież co jeżeli… w głowie kłębiły się pytania, a zawroty nie pomagały.
Byłam o krok od zrezygnowania z mojej pierwszej sesji z zewnętrznym klientem, panikowałam. I wtedy przypomniałam sobie zasłyszane dawno słowa przypisywane wielu sławnym nazwiskom – niezależnie od ich źródła uważam, że pozwoliły mi zacząć – przypomniało mi się zdanie – Zacznij z tym, co masz… I zaczęłam, poszłam na to pierwsze spotkanie. Przygotowałam się wcześniej skrzętnie. Miałam zapisane wszystkie aspekty, jakie planuję i wiem, ze powinnam omówić podczas sesji kontraktowej. Poprosiłam klientkę o możliwość ściągania, wiedziała, że się uczę.
Poszło lepiej niż się spodziewałam, zaczynał mi się wypracowywać fajny schemat pierwszego spotkania z klientem. Zaczęłam z tym co miałam, a z każdym spotkaniem z klientem, z każdymi warsztatami coachingowymi, miałam coraz więcej. Później przyszedł czas na kolejne cegiełki mojej wiedzy, trafiałam na wspaniałych nauczycieli, inspirujące książki i z otwartym umysłem, nierzadko też i buzią, palącymi się od pisania palcami, chłonęłam wiedzę, którą usilnie starałam się jak najszybciej, ale efektywnie i optymalnie wdrażać w życie.
Zaczęłam z tym, co miałam, a z każdą chwilą miałam coraz więcej i cały czas zaczynałam, ale za każdym razem uzbrojona coraz lepiej, wyposażona coraz bardziej, pewna…no to, nie zawsze ;). Moje wszystko zamieniłam na Must be i po kilku tysiącach sesji coachingowych i setkach klientów mogę śmiało powiedzieć, że to co miałam na początku nie było takie złe, pomimo, że nie zawierało WSZYSTKIEGO, że z wielu z tych rzeczy korzystam nadal.
Dzisiaj mogę bez wątpienia powiedzieć, że rozpoczynając przygodę w roli coacha, nie ma konieczności wiedzieć wszystkiego, bo pojawia się pytanie czy jest to w ogóle możliwe i realne. Bez wątpienia jednak mogę również powiedzieć, że jest trochę elementów, które wiedzieć TRZEBA, aby praca coachingowa, była przyjemniejsza również dla coacha i efektywna dla klienta. Wieloletnia, dotychczasowa współpraca z coachami zaowocowała powstaniem kanonu wiedzy, z którą w świat do klienta coachingowego można powędrować. Oczywiście niezbędnym jej elementem jest wiedza czysto coachingowa (chociaż rodzi się pytanie o jej granice i czystość, ale to temat na inną dyskusję), nie wyobrażam sobie jednak profesjonalnego coacha bez wiedzy na temat strefy komfortu, strefy wpływu w aspekcie psychologii motywacji, samej motywacji oraz procesu coachingowego. Takie treści to zacne wprowadzenie do coachingu, dalej już tylko szerokie wody.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!