Siła żałowania

Portugalia, Dania, UK, Szwecja, Francja, Hiszpania, Australia, Holandia, USA i Niemcy. Co łączy te kraje? Ostatnie dni. Ludzie. Troska. Wdzięczność.

Daniel Pink mnie rozczarował. To właśnie pomyślałam będąc w połowie lektury jego ostatniej książki “The Power of Regret”. Dotychczasowe publikacje Pinka, były dla mnie inspirujące, nie zawsze się z nim zgadzałam, ale wnosiły wiele do moich procesów wewnętrznych. To dzięki Pinkowi zaprzyjaźniłam się ze sprzedawaniem (To Sell Is Human), zmieniłam podejście do czasu (When) czy inaczej popatrzę na motywację (Drive). Między innymi z tych powodów, w dniu premiery najnowsza książka Pinka była już w moich rękach.

Pierwszy rozdział mnie wciągnął – pomyślałam, że to o mnie! No regrets! Non, je ne regrette rien, jak śpiewała Edith Piaf. Nie ma błędów, są przecież tylko lekcje! Jednak już kolejne rozdziały pchały mnie do wywołanej przed chwilą emocji. Do rozczarowania. Czyżbym miała żałować przeczytania książki o nie-żałowaniu? Bardzo wiele na to wskazywało. Ale uparłam się. Dałam szansę wytrawnemu autorowi, dałam szansę analizie wyników badań, w których sama uczestniczyłam – World Regret Survey. I… cieszę się, że dałam tę szansę, przede wszystkim sobie. Szansę na przetrawienie treści, dzisiaj powiedziałabym, że nawet dojrzenie do treści w książce.

Minęło kilka tygodni, świat jest inny dzisiaj, szczególnie ten w Ukrainie. U wielu moich Klientów, przyjaciół i znajomych, we mnie, pojawiają się różne emocje, ale i pojawiają się pytania. Całe spektrum pytań – od tych, “jak pomóc?“, przez “i co teraz?“, aż do wręcz egzystencjalnych “jak do tego doszło? co zrobiliśmy źle?“, “jak możemy nie dopuścić do dalszej eskalacji?Gros z tych pytań pozostaje jeszcze bez jasnych odpowiedzi. Głęboko wierzę, że zaczną się nam pojawiać wkrótce. Jednak na ten moment pozwolenie sobie na refleksję, przy jednoczesnym mądrym działaniu, może być ogromnie wnoszące.

Na to nakłada nam się życie, takie codzienne, które nie ma zamiaru zamrozić się, bo świat toczy wojna. Ludzie nadal pracują, rodzą się i odbierają sobie życie, kłócą się i kochają, pomagają sobie i przeszkadzają. Trochę jakby z boku, trochę w epicentrum. Życie toczy się na tak wielu poziomach, że aż trudno czasami złapać oddech, połapać się w powiązaniach.

I właśnie w funkcjonowaniu na tych wielu poziomach nastąpił u mnie klik i zrozumienie, przynajmniej części The Power Of Regret. Siłą rzeczy, w aktualnej rzeczywistości, podziwiając odwagę Ukraińców, przypomniałam sobie wszystkie swoje doświadczenia graniczne, kiedy to ja, albo moi bliscy otarliśmy się o śmierć lub śmierć zapukała i na moment się nawet u nas rozgościła. Każde z tych doświadczeń przeżywałam inaczej, każde kolejne coraz uważniej i refleksyjniej.

Pamiętam moment, kiedy po raz pierwszy pojawiła mi się przy jednym z takich doświadczeń myśl – a co jeżeli tym razem śmierć zapuka skutecznie po mnie? Pamiętam też ogromny spokój, który mnie ogarnął. Poczułam, że gdybym w tym momencie odeszła, to nie zostawiam za sobą krzywdy (o której wiem, albo wyrządziłam intencjonalnie), jest więc szansa, że bliscy, zgodnie z moim życzeniem, będą się uśmiechać w dniu mojego pogrzebu. Chciałabym, aby zatrzymali się na moment, podlewając w sercu i pamięci wnoszące wspólne chwile. Żegnać mnie w uśmiechniętej nostalgii, a nie zatopieni w smutku. Uczestniczyłam już w ostatnich pożegnaniach, na których dużo było radości z życia żegnanego, bo pozostawił(-a) w sercach wdzięczność za choćby krótkie towarzyszenie w podróży.

Tylko od tamtego momentu minęło trochę czasu, życie jak to życie, zdążyło w międzyczasie wziąć kilka ostrych zakrętów i dzisiaj po raz wtóry, na szczęście nie stojąc dosłownie twarzą w twarz z doświadczeniem granicznym, zadałam sobie to pytanie. A co jeżeli? Czy zrobiłam wszystko, co bym chciała zrobić, żeby w ostatniej minucie swojego życia móc powiedzieć sobie – nie żałuję?

I wrócił do mnie Daniel Pink i wróciła jedna z kategorii, którą w wyniku światowego badania nad żalem, w której uczestniczyło ponad 15 tysięcy osób ze 105 krajów. Badania, które przeprowadził cały zespół autora i których analiza pozwoliła na wyodrębnienie czterech kategorii żalu, które nas trawią, czasem całymi dekadami. Książka nie została jeszcze przetłumaczona na język polski, stąd poniżej moje wolne tłumaczenie przykładowych żali, którymi w korowych kategoriach podzielili się ludzie z Pinkiem (do zapoznania się ze szczegółową analizą wyników i wnioskami zachęcam Cię podczas lektury książki, nie pożałujesz :)):

  1. Foundation Regrets
    (Żałuję) realizowanie kariery zawodowej dla pieniędzy zamiast podążania za pasją albo pracą, którą naprawdę lubię. Moja mama przekonała mnie, że zagłodzę się na śmierć, próbując żyć ze sztuki i teraz utknęłam w pracy za biurkiem owinięta czerwoną taśmą zarządzania i czuję, jak moje życie ze mnie ucieka.
    Kobieta, l.45, USA
  2. Boldness Regrets
    (Żałuję) myślenia, że praca 18h dziennie, 6 dni w tygodniu, kiedy zaczynałem, pomoże mi odnieść sukces. Zamiast tego zniszczyłem swoje małżeństwo i zdrowie.
    Mężczyzna, l.68, Virginia
  3. Moral Regrets
    Żałuję, że tak długo zajęło mi przyznanie się, że jestem lesbijką.
    Kobieta, l.32, Brazylia
  4. Connection Regrets
    (Żałuję) braku działań. Niezaproszenia dziewczyny na randkę, nierozpoczęcia biznesu wcześniej, nieaplikowania do przemawiania na konferencji. Żałuję braku działań bardziej niż jakiegokolwiek błędu, jaki kiedykolwiek popełniłem.
    Mężczyzna, l.43, Kanada

Mi dzisiaj towarzyszy refleksja nad ostatnim wskazanym żalem, dokładnie nad jego fragmentem. Za niezrobieniem/niepowiedzeniem komuś czegoś, co chcieliśmy, żeby ta osoba wiedziała, doświadczyła. I w tym momencie kliknęło we mnie, że mam ogromne szczęście w życiu spotykać niesamowitych ludzi, których czasem jedno spojrzenie, jedno zdanie, zostaje ze mną na zawsze, zmienia trajektorię mojego lotu, inspiruje mnie, dodaje powera. Niezwykle często są to i ludzie i słowa, które padają w tzw. międzyczasie, w luźnych rozmowach na zupełnie inny temat niż aktualnie mnie trawiący. Niezwykle często są to sytuacje, o których pamiętam, noszę je w sercu, ale jakoś nie chwytam okazji, żeby podziękować wystarczająco, podzielić się refleksją i powiedzieć jak ważna ta jedna chwila z tą konkretną osobą, była dla mnie i dla mojego życia. A co jeżeli okazja się już nie nadarzy? A co jeżeli to ja wezmę odpowiedzialność za stworzenie takiej okazji, zanim będzie za późno?

Od kilku dni moje poranki wypełnione są wysyłaniem podziękowań, za to jedno zdanie, za ten jeden gest, za to, co zdarzyło się naście lat temu i zostało ze mną do dzisiaj. Nie oczekuję nic w zamian, chcę, żeby te osoby o tym wiedziały, bo tak jak wielu z nas aktualnie, mogą się bać, czuć samotne, czy może szczypać ich sumienie, że jednak za mało jeszcze pomagają w aktualnej sytuacji.

Te poranki rozpętały moje własne tornado wdzięczności. Z Portugalii, UK, Danii, Szwecji, Francji, Hiszpanii, Australii, Holandii, USA i Niemiec płyną do mojej rodziny słowa wsparcia, pełnej gotowości pomocy, wliczając w to dach nad głową w najgorszym możliwym scenariuszu.

I choć nadal trawię jeszcze treści z The Power Of Regret, to jedno wiem na pewno. Choćbym nie wiem jak się starała, to w przeszłości mam jeszcze sporo sytuacji “if only“, jak nazywa je Pink. Sytuacji, w których stchórzyłam. Dzisiaj nie chcę tchórzyć sięgając po marzenia i żyjąc zgodnie ze swoimi wartościami. Dzisiaj chcę być każdego dnia pewna, że zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby Ci, którym jestem wdzięczna, wiedzieli o ich ogromnym znaczeniu.

Dzisiaj będę otulać moich najbliższych wdzięcznością, za to że są, za to jacy są. Bo jakże tego nie robić, kiedy ma się tuż obok chodzące dobro. Takim jest m.in. nasz Syn, który zostawił w kieszeni jednego z mundurów, które przekazaliśmy dla osób walczących o Ukrainę, liścik o poniższej treści;

Нехай тобі не доведеться носити цю форму занадто довго. Він служив моєму татові на місії в Боснії. Тато повернувся живий і здоровий, і я також бажаю тобі цього. *

Obyśmy nie mieli zbyt wielu okazji do okazywania takich znaków rozpoznania. Żebyśmy nie musieli żałować, że nie powiedzieliśmy komuś bliskiemu ile dla nas znaczy, nie podziękowaliśmy za gest, słowo, dotyk.

* Obyś nie musiał tego munduru nosić zbyt długo. Służył mojemu tacie podczas misji w Bośni. Tata wrócił cały i zdrowy, Tobie również tego życzę.

Dziękuję Ci za to, że to przeczytałeś(-aś). Przytul słownie albo dosłownie kogoś bliskiego. Nie czekaj. Jak to powiedział mi ostatnio Ihor Ivankiv, który tłumaczył na swój ojczysty język liściki od mojego syna – “tylko miłością i szacunkiem osiągniemy zwycięstwo” .

Kamila

3 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.